Dobrze, co więc dziś jemy? Bo ile można wcinać kanapki z pasztetem i ketchupem, prawda Nibi? U mnie tak:
- Biorę sobie ryż w torebce i wrzucam do garnka przyprawionej łyżeczką soli, zagrzanej wody.
- W tym czasie biorę fileta z kurczaka i rozcinam go na wąskie paseczki. Ten moment daje mi ogromną satysfakcję. Czuje się jak doktor podczas operacji
- Wyciągam panierkę i obtaczam w niej pocięte skrawki czegoś co wcześniej zdawało się znosić jajka.
- Biorę w swe podorędzie patelnie, zalewam olejem i wrzucam na nią kurczaczka i smażę.
- Podczas procesu zwęglania mego posiłku obsypuje go pieprzem. Lubie pieprzyć i myślę, że mam do tego talent. Więc co? Pieprzę dalej.
- Woreczek wyskakuje z ryżu, węgiel wyskakuje z patelni, a groszek z marcheweczką ze słoika (mówilem o groszku z marcheweczką?)
- To co mam na talerzu wcinam
A Ty? :->