Oczywiście, że jest to kopia jedynki (nawet identyczne kwestie padają, co zostaje podsumowane przez Connora w pewnym momencie "Gdzieś już to kiedyś słyszałem...") i oczywiście jest gorsza od niej - ale ma fajny klimat ery VHS, niezłych aktorów (m.in. Valeyard z "Doktora Who", czyli Michael Jayston czy "ulubieniec" NC, Mako), parę dobrych walk, "Bonny Portmore" i riff z "Doctora Feelgooda". Lubię sobie raz na jakiś czas wrócić do tego filmu, nawet rok temu za psie pieniądze kupiłem w Saturnie na DVD.
Czwórkę zresztą też mam, choć sympatii do tego filmu nie umiem sobie niczym wytłumaczyć - może powtórzę za Spoony'm "nie jest to "Highlander 2"!".