roofix napisał(a):Ale czy to nie świadczy o Criticu? Czyżby wielkiego Douga uderzyła taka odpowiedź ze strony twórcy filmu (nie licząc usuwania jego kanałów z YT), że aż nasłał na niego swoich fanów i wręcz z niego kpi?
Mnie zastanawia co innego - czemu z całej siły usiłujesz udowodnić, że Doug to zadufany w sobie typ, którego boli wszelka krytyka jego twórczości? Najpierw wyskoczyłeś z tematem, że Doug usuwa niekorzystne komentarze na swojej stronie i nie umie przyjmować krytyki, potem usiłowałeś zarzucić mu, że nie potrafi też brać do siebie uwag widzów i jest na nie głuchy (oba argumenty zostały zbite, między innymi poprzez wspomnienie specjalnych odcinków, w których Doug nabija się z samego siebie i pokazuje własne wpadki). Teraz kolejne "jak to świadczy o Criticu". Ja się Dougowi nie dziwię. Robił swoje, zrecenzował film i nagle wyskakuje do niego twórca, informując o wytoczeniu procesu za złamanie praw autorskich i domagający się odszkodowania. Co jest samo w sobie absurdem, bo zgodnie z prawem (obowiązującym nie tylko w Stanach, ale i u nas) na potrzeby parodii czy recenzji, prawa autorskie do wykorzystanego materiału nie są wymagane. Twoim zdaniem powinien położyć uszy po sobie i wypłacić Wiseau odszkodowanie, które się mu nie należało? Ty byś nie zatrudnił prawników, tylko zapłacił?
Kolejna sprawa - skąd pomysł, że Doug nakłaniał swoich fanów do spamowania strony Wiseau? Z hasła w skeczu "Nie obawiacie się mnóstwa obraźliwych maili?". Skecz powstał już po tym, gdy fani Douga wzięli sprawy w swoje ręce i nikt ich nie musiał zachęcać do robienia awantury. Nie wiem na ile uważnie przeglądałeś stronę tgwtg.com, ale wiele osób przytoczyło na niej treści swoich listów do Wiseau Films i wzajemnie wymieniało się spostrzeżeniami - co w nich można poprawić, jakich jeszcze argumentów użyć. Większość z nich skupiała się na przedstawianiu problemu od strony prawnej i przytaczała zapisy informujące o tym, że Doug prawa nie złamał, więc recenzja powinna wrócić na stronę. Zapewne trafili się też idioci, którzy ograniczyli się do wysłania inwektyw, ale pomysł, że to Doug do tego nakłaniał, jest nietrafiony.
I w końcu "Czyżby wielkiego Douga uderzyła taka odpowiedź ze strony twórcy filmu" - mówisz o człowieku, choć w ogóle go nie znasz. Doug nie uważa się za wielkiego i wielokrotnie to podkreśla. Widać to na pierwszy rzut oka. Pajacuje, wygłupia się, robi sobie jaja z innych, ale z jajem potrafi podejść też do siebie. Wielokrotnie przyznawał się do błędów, setki razy bił w piersi, jeśli coś spartolił, a innym nie odmawia możliwości wyrażenia swojego zdania. Awantur na temat jego recenzji jest mnóstwo i na stronie tgwtg.com i na forum. Ze sporą ilością materiałów Douga widzowie się nie zgadzają i zasypują go mailami, o rozmaitych treściach (jak choćby po recenzji "Mortal Kombat").
Także prośba - zanim założysz kolejny temat o tym, jaki to z Douga jest buc skrzyżowany z primadonną, przejrzyj forum tgwtg.com i samą stronę.