That Guy With The Glasses.pl -Doug walker czyli Nostalgia Critic, Chester A. Bum i inni - strona główna

X-Men

O recenzjach ichaboda - opinie, sugestie, newsy

X-Men

Postprzez ichabod » N wrz 15, 2013 2:28 pm

Taki mój cykl, gdzie omawiam kinowe filmy ze świata X-Men oraz 3 animacje

Do tej pory ukazały się:
- X-Men - wprowadzenie do komiksów: https://www.youtube.com/watch?v=RwyEKtOert0
- X-Men (1992): https://www.youtube.com/watch?v=t3ii4K2Tr7Y
- X-Men (2000): https://www.youtube.com/watch?v=oF69BgCRaPA
- X-Men Ewolucja: https://www.youtube.com/watch?v=mHsVwnqH4XE
Obrazek
Avatar użytkownika
ichabod
Recenzent
Recenzent
 
Posty: 1896
Dołączył(a): Śr sty 05, 2011 11:07 am
Lokalizacja: Toruń

Re: X-Men

Postprzez signofthemoth » N wrz 15, 2013 3:36 pm

Ok, w najgorszym razie wywalicie mi stąd tego posta, bo tak właściwie nie jestem pewna, czy to dobry wątek (15.09.13 - ok, teraz już jestem), ale chciałam gdzieś napisać moje własne post scriptum dotyczące X-Men Evo.
Nie mam zamiaru oceniać w tej chwili Ciebie jako recenzenta, bo wierzę, że się przyłożyłeś i poza tym, że masz zupełnie inny gust pewnie nie miałabym Ci wiele do zarzucenia.
Natomiast mam zgoła odmienne odczucia co do Xmen Ewolucji.
Moje pierwsze starcie z Xmen przeszło bez echa. Razem z bratem jako mniej-więcej dwunastolatka nie miałam się czym zająć w wakacje, a odkryliśmy, że telewizor babci odbierał Fox Kids i od tamtej pory żaden serial nas tak nie pochłaniał jak Spiderman TAS. Tak że gdy dwa lata temu odkryłam nawet, że ktoś wrzucił chyba wszystkie odcinki po polsku na youtube, co to było całkiem miłe - wizualnie postarzał się baaardzo, ale szczerze mówiąc dużo rzeczy nadal budzi we mnie dość sympatii by oglądać go z przyjemnością. Tak nawiasem mówiąc to najbardziej lubiłam to, co większości wydaje się toporne, to jest dowcipasy Parkera ("Kingpin, gadasz jak czarny bohater z taniej kreskówki" czy jakoś tak) i w ogóle jego dość ironiczna narracja i charakter. Wiem, że komiksowemu Peterowi zarzuca się, że jest nieodpowiedzialny i niezdolny do tego, by uczyć się na błędach, ale ten kreskówkowy wypadał przynajmniej w moich oczach znacznie lepiej.
Jeżeli dobrze pamiętam to kolejność nadawania była taka: Xmen, Spiderman, Hulk. W każdym razie Hulk na pewno był ostatni, bo oglądanie go było dla mnie cierpieniem z wiecznie pojękującym Bannerem oraz zielonym ćwierćmózgiem, w którego się zmieniał, zatem czołówka Hulka to był ten moment by przestać oglądać TV. Przy czym nawet postękiwania Silver Surfera znosiłam dzielniej. (A Fantastyczną Czwórkę oglądało się jeżeli nie trochę dla beki z serialu to już z całą pewnością dla natrząchania się z oprawy muzycznej i końcowej piosenki śpiewanej przez jakichś tenorów "kiedy znajdziesz się za burtą/w ciemnym kręgu zła/nasza fantastyczna czwórka/znajdzie cię raz-dwa" - paździerz nie do podrobienia :DDD)
W każdym razie nie tylko ze względu na bliskie sąsiedztwo ze Spidermanem TAS, ale też dzięki wspólnym wątkom (występy gościnne, ale wyjadaczom nie muszę tego zjawiska tłumaczyć) udało mi się jakoś ogarnąć pewien wycinek uniwersum Marvela. Xmeni jednak jakoś mnie nie przekonali przez - wyda się to głupie - skakanie z wątku na wątek. Nie byłam przekonana do większości postaci (Jubilee była nieznośna), a kiedy już jakaś mnie zainteresowała to jej wątek nie był rozwijany. Może to dlatego, że byłam przywykła do serialu z jednym, głównym bohaterem? W każdym razie - w miarę kojarzyłam główne postaci i moce, ale to wszystko.
Wróciliśmy z wakacji i gdzieś chyba w okolicach 2002/2003 operator dołączył nam nagle do oferty Cartoon Network. Toonami w ogóle łykałam jak cukierki, ale chyba pierwszą kreskówką, która mnie zaintrygowała było Xmen Evo i które zaczęłam oglądać żeby rozgryźć o co chodzi z tym, że ten chłopak mówi śmieszne "r", jest niebieski, diabełkowaty i o Bożu, coś mu grozi, kurcze ci goście są podobni do xmenów, tylko da się ich oglądać.
Ponieważ serie były zapętlone i leciały w kółko od pierwszej do trzeciej, to kiedy postanowiłam sobie wyjaśnić o co chodzi z Niebieskim pomimo migawek z przyszłych sezonów udało mi się trafić dość wcześnie, bo chyba od drugiego odcinka z wcieleniem Kitty do drużyny. Kurt był moją absolutnie przenajukochańszą postacią i odcinki, gdzie było mało Kurta były przeze mnie na ogół postrzegane jako gorsze, chociaż przywiązałam się też do paru innych postaci.
W jakiś sposób była to soft wersja klasycznej teenage dramy tylko z supermocami. Odcinki, które dla niektórych były fillerami ja na ogół bardzo ceniłam, bo siła serialu tkwiła w bohaterach i tego jak łatwo było ich polubić i się z nimi utożsamić.
[Poza Jean, która mogłaby porażać wrogów byciem idealną, nudną i poprawną. Odcinki, które koncentrowały się na niej i jej romansie ze Scottem (szczególnie ten z Mistique, która nagle postanawia wyeliminować WŁAŚNIE Summersa po to żeby móc fabularnie zaznaczyć Taką Kurde Ważną Więź między nim a telepatycznie wyczuwającą go Jean, nie to było nie do zniesienia, nawet z luźniejszym motywem zepsutego holozegarka Kurta) - a fuj, niedobry serial, wstydź się.]
Wspominam o Kurcie, bo sam poruszyłeś wątek odmiennego przedstawienia jego postaci. Kiedy już rozmiłowałam się w Ewolucji postanowiłam dać szansę i starszym Xmenom, chociaż wiedziałam, że to nie będzie to samo. I tak mój ulubiony męski bohater, którym jarałyśmy się jak dzikie z koleżanką, której zrobiłam pranie mózgu, nie tylko miał krótsze włosy, zero "r" i nie mówił już głosem Jacka Kopczyńskiego, ale był księdzem, który najbardziej dołującym tonem Zbigniewa Suszyńskiego pouczał Jubilee, że smutno być sierotą, ale wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. (btw, warto zaznaczyć, że w owym czasie przeżywałam też fiksację polskim dubbingiem serialowym) KSIĘDZEM ;_;
Ale tak poważniej - między wersją Evo Kurta a tą kanoniczną nie ma szczególnej ciągłości. Kurt z Evo jest, jak wspomniałeś, wesołkiem i to trochę bezczelnym, nie ma mowy o głębokich dylematach moralnych czy dziaraniu się za grzechy. W czasach młodszego internetu istniał dość aktywny jak na ograniczoność materiału polski fanpage poświęcony tej postaci (Guil-ty plea-sure! Everybody has a few!) przy którym działało forum. I naprawdę działał, ale był poświęcony przede wszystkim Kurtowi z Xmen Evo. Mam wrażenie, że do pewnego stopnia Kurt Evo funkcjonuje w umysłach fanów jako zupełnie inna postać.
Nie uważam też, by był przez to uboższą postacią. Kurt jest taki, a nie inny, bo wszystko jest dla niego nowe, w Niemczech zostawił przybranych rodziców, nie podróżował z trupą cyrkową, ale jego aparycja zmuszała go do ukrywania się i kiedy zyskuje możliwość swobodnego korzystania z życia, którą mają też jego rówieśnicy jest trochę nadaktywny. To prawdopodobnie dla reszty zlewa się z tym, że jest cudzoziemcem, taka twarz ukrywająca maskę. Kurtowi dość mocno zależy na tym by być postrzeganym przez ludzi jako jeden z nich i to powoduje konflikt w trzecim sezonie, kiedy Xmenów dotyka dyskryminacja ze strony rówieśników, bo tożsamość grupy jest ujawniona poza tożsamością samego Kurta - i niełatwo mu zdecydować. Wydaje mi się, że więcej pamiętam sytuacji, w których "po domu" był niebieski, ale może się mylę.
Dla mnie postaci są dość realistyczne (poza Jean ==), w tym Avalange. W odcinku, w którym dołączył do kompanii Xaviera dość jasne są jego pobudki, chociaż można domniemywać, że on zdaje sobie z nich sprawę trochę później. Innymi słowy, ja uważam, że głównym zadaniem, które stawiał sobie Armstrong nie było udowodnienie sobie czy eXiom, że może być poprawny, ale Kitty (i widzowi), że można na nim polegać i że przeszedł jakąś przemianę od ich pierwszego spotkania. (:3) To też taki zabieg, by widzowi nie było zbyt łatwo kategoryzować drużynę Xaviera jako "tych dobrych", a Bractwo jako "tych złych". Zresztą gdyby w serialu chodziło o moralizownie nie oglądałabym go tak chętnie.
Podobną postacią jest hiperaktywna Tabitha, której konstrukcja psychiczna dość przypomina tę Kurtową, z tym, że tutaj mamy backstory z poczuciem bycia wykorzystywaną przez ojca i odpowiedzialności za matkę. Dostajemy tylko kilka informacji na jej temat, ale mnie wystarczą do zrozumienia jej decyzji o odejściu i czego Instytut nie mógł jej dać.
O, swoją drogą co do 4. serii. Racja, nie było jej po polsku, a spora część trzeciej była źle udźwiękowiona - jednocześnie, chociaż cicho leciały dialogi oryginalne, które dało się przy pewnym wysiłku usłyszeć przez polskie. Ale to nie wszystko - mimo owego zapętlenia, o którym wspomniałam odcinek The Toad, The Witch & The Wardrobe został po raz pierwszy po kilku kółeczkach tych samych serii, 1. czerwca chyba 2004 roku (EDIT: sprawdziłam i to musiał być 2004 rok, może późniejszy - 3. seria w Polsce była wyemitowana w czerwcu 2003, a ja pamiętam entuzjazm polskiego fandomu, kiedy w końcu zobaczyliśmy ten odcinek). Nie mam pojęcia czemu tak się działo, ale aż do tego dnia go nie uraczyliśmy. Oczywiście byłam podjarana jak pochodnia, bo wierzyłam, że być może w związku z tym nareszcie wyemitują też 4. serię, ale musiałam poczekać jeszcze parę lat aż Marvel wrzucił ją na youtube, niestety, nie doczekała się spolszczenia.
A był to odcinek o tyle ważny, że pokazał Pietro w roli brata, który czuje się winny z powodu tego, co stało się z Wandą, czyli znowu - "ci źli" nie są tacy całkiem źli. No i Todd, który stanowi jakąśtam analogię dla Kurta i chciałby przybrać cudzą skórę. (chociaż chyba nie zgadzam się z decyzją, którą podjął Pietro na końcu tego odcinka, wymazywanie cudzych wspomnień czy nadpisywanie ich to z etycznego punktu widzenia bagno) Więcej, ten odcinek dość mocno oddzielał Kurta Evo od Kurta kanonicznego - z kanonicznego punktu widzenia to on powinien mieć ciągoty do Scarlett Witch, tymczasem w tej roli występuje Todd, a klamrowo i na końcu i na początku odcinka Kurt występuje w asyście swojej dziewczyny, która akceptuje go bez względu na wszystko, czyli coś, czego żadna inna z postaci tego odcinka niestety nie doświadczyła.
No i wychodzi na to, że te kluczowe wydarzenia dla sezonów dla mnie były wręcz nudnawe. Mnie bardziej wciągały osobiste wątki ekipy :/ Chociaż z pewnej perspektywy zaznaczę, że niektóre były słabo pomyślane - odcinek, gdy Magma (jakjejtam?) poczuła zew żeby zejść do wulkanu. To była jedna z tych najświeższych świeżaków iiii kompletnie mnie nie obchodziła, jedyne co jeszcze pamiętam na jej temat to że podczas treningów zakrzyknęła "cholerny system metryczny", frapująca osobowość, naprawdę. Jeszcze jeden odcinek poświęcony najmłodszej części ekipy to ten, kiedy wzięli Bestię za Wielką Stopę i "młodzież" mu pomagała, z tym zastrzeżeniem, że na ich czele była już znana Kitty. Co do samej młodzieży - ta laska zamieniająca się w lisa/wilka/cholerawieco cotocotocoto byo? Nowi to były fillery, ale zrobione mocno na odwal. Poza Billy'm-Icemanem nie lubiłam ich jakoś szczególnie. I tak, powinien mieć inny mundurek.
No a najidiotyczniejszym odcinkiem był ten, kiedy Spike odchodzi, bo wyrósł mu pancerzyk i schodzi do ścieków mimo błagań Ororo, która prawdopodobnie będzie musiała o tym opowiedzieć jego rodzicom. Mpf. Jeżeli Kurt nie wyłączający holozegarka w domu to zły przekaz, to co mam myśleć o grupie renegatów, którzy mając możliwość rozwiązania problemu większych lub mniejszych problemów z aparycją (przywódczyni grupy nosiła przepaskę na oko - kompletna fanaberia) wolą izolować się w kanałach i jeść ze śmietników? Już mniejsza o to, co robią starsi, ale i Spike i ta mała byli przecież nieletni.
Chyba już nic nie przychodzi mi do głowy, tak naprawdę przed obejrzeniem recenzji obejrzałam ze dwa odcinki i i tak jestem zdumiona, że tyle pamiętam. Chyba ogólny wniosek jest taki, że Universum Evo, jeżeli można o takim mówić, jest mi chyba bliższe niż standardowe.
Jak wspomniałam na wstępie to w znacznej mierze różnica gustów, inne postrzeganie i inne wymagania wobec rozrywki, nie chodzi mi o zaczynanie zażartych polemik, po prostu się nie zgadzam i chciałam to jakoś zamanifestować.

Oooo, jeszcze jedno - skrytykowałeś oryginalną wersję głosu Misty. Ja z jej polskim głosem miałam inny problem - nie wiem czy oryginalne rozwiązanie było takie samo, bo w przeciwieństwie do wersji polskiej mówiła z tym manchesterskim akcentem, ale gdy tylko usłyszałam jej głos, czyli głos Agnieszki Kunikowskiej, nie mogłam przestać myśleć, że to ten sam głos co Mystique :P
TAK BARDZO NIE MAM ŻYCIA.
[img]http://www.asset-d.soup.io/asset/5326/8502_db5e.jpeg[/img]
Avatar użytkownika
signofthemoth
 
Posty: 37
Dołączył(a): Śr lip 04, 2012 10:26 am

Re: X-Men

Postprzez ichabod » Wt wrz 17, 2013 7:26 pm

Jak zwykle wszystko rozbija się o percepcję. jak byłem młodszy to uwielbiałem Ewolucję, mimo że oglądałem też (regularnie) X-Men. Wiadomo, bardziej to do mnie przemawiało, bo sam chodziłem do szkoły, animacja była strawniejsza, fabuły prostsze, etc. Problem się pojawił, kiedy z X-Men zapoznałem się lepiej (głównie dzięki filmom, którym jednak bliżej do komiksowego pierwowzoru, choć tez rzecz jasna są odrębnym uniwersum) - kiedy wróciłem do Ewolucji, zwyczajnie wszystko wydało mi się o wiele uboższe, o wiele prostsze i cóż, mniej interesujące, niż świat znany z komiksów, odtwarzany potem w kreskówce z 1992 i filmach. No i zorientowałem się, że oglądając X-Men chcę oglądać grupę superbohaterów walczących z w zasadzie całym nienawidzących ich światem, gdzie jest akcja, dramat, masa absurdalnych przeciwników i tak dalej. W Ewolucji tego nie ma (tzn. jest, ale niewiele), w zamian jest teen drama i dość przyziemne problemy bohaterów. Tobie się to podoba, mi to kiedyś nie przeszkadzało, a teraz uwiera strasznie. I nudzi. Przewija nam się tu przykład Kurta - który kiedyś tez był jedną z moich ulubionych postaci, ale gdy oglądałem to teraz... zupełnie przestały mnie interesować jego problemy sercowe, a dowcipy zaczęły irytować. O wiele bardziej przekonuje mnie Kurt komiksowy/filmowy, który ironicznie, mimo głębokiej religijności wygląda jak diabeł, co zresztą jest wyjaśnione jego pochodzeniem (jego tatusiem jest Azazel, co już czyni Kurta całkiem cool) - choć, co ciekawe, w swoich pierwszych występach, miał on naturę właśnie bliższą tej z Ewolucji. Tak czy siak, zdania z materiału nie zmieniam - Ewolucja była fajna, gdy jako dzieciak nie oczekiwałem wiele, kilku kolorowych bohaterów, trochę akcji, troche humoru - ale kiedy wymaga się czegoś więcej, czegoś głębszego (jasne, głupie określenie wobec komiksowej marki, chodzi o to że w X-men zawsze cośtam się ukrywa między wierszami, czego w Ewolucji raczej nie ma, a jak już to podpada pod nadinterpretację) to niestety, ale nie ten adres.

Poza Jean, która mogłaby porażać wrogów byciem idealną, nudną i poprawną.

No cóz, to cały motyw z Jean, ma być Xavierem bis i jego następcą, a przy tym kobietą idealną - dlatego takie wrażenie swego czasu robiła saga z Phoenix (i Dark Phoenix). W Ewolucji nie zdążyli tego poruszyć.

Kurtowi dość mocno zależy na tym by być postrzeganym przez ludzi jako jeden z nich i to powoduje konflikt w trzecim sezonie, kiedy Xmenów dotyka dyskryminacja ze strony rówieśników, bo tożsamość grupy jest ujawniona poza tożsamością samego Kurta - i niełatwo mu zdecydować. Wydaje mi się, że więcej pamiętam sytuacji, w których "po domu" był niebieski, ale może się mylę.

W trakcie sezonów chodził po domu i niebieski, i w kamuflażu, dlatego celowo zajrzałem od paru ostatnich odcinków sezonu 4, kiedy teoretycznie powinien być dojrzalszym bohaterem niż na początku. I chodził w przebraniu. A szczególnie mnie zirytował moment chyba z sezonu trzeciego, gdy bohaterowie przyznają się publicznie do bycia mutantami, a któryś z X-Men mówi do Kurta, że to dobry moment, by ujawnić swój prawdziwy wygląd. Kurt się nawet nie zastanawia i mówi, że "lepiej nie" - sporo sympatii do tej postaci kiedyś straciłem za takie tchórzostwo.

To też taki zabieg, by widzowi nie było zbyt łatwo kategoryzować drużynę Xaviera jako "tych dobrych", a Bractwo jako "tych złych"

Ale przecież nikt nie traktował Bractwa jako "tych złych". Czarnymi charakterami byli Magneto czy Mystique, no może Wanda była lekko niezrównoważona, ale samo Bractwo to po prostu banda pacanów bez celu w życiu ;)

najidiotyczniejszym odcinkiem był ten, kiedy Spike odchodzi, bo wyrósł mu pancerzyk i schodzi do ścieków mimo błagań Ororo, która prawdopodobnie będzie musiała o tym opowiedzieć jego rodzicom

Najwyraźniej Xavierowi skończyły się holozegarki do rozdania ;) Ciekawe jest to, że Spyke miał być pierwotnie takim koksem dającym X-Menom argument siły (jak by nie można było po prostu wziąć Collosusa zamiast zamieniać płeć komiksowej Marrow), ale potem ten koncept odpadł. I gdy do niego wrócili fabularnie, to Spyke został przegoniony do kanałów i w serialu pojawiał się incydentalnie. Fuck logic.

Dzięki za taki obszerny komentarz :)
Obrazek
Avatar użytkownika
ichabod
Recenzent
Recenzent
 
Posty: 1896
Dołączył(a): Śr sty 05, 2011 11:07 am
Lokalizacja: Toruń

Re: X-Men

Postprzez ichabod » Cz wrz 19, 2013 1:03 pm

Obrazek
Avatar użytkownika
ichabod
Recenzent
Recenzent
 
Posty: 1896
Dołączył(a): Śr sty 05, 2011 11:07 am
Lokalizacja: Toruń

Re: X-Men

Postprzez ichabod » Cz lis 21, 2013 5:24 pm

X-Men: Ostatni Bastion - https://www.youtube.com/watch?v=lafdixASE_Y
Wolverine & The X-Men - https://www.youtube.com/watch?v=OonHxVzmJz0
X-Men Origins: Wolverine + UncleMroowa - https://www.youtube.com/watch?v=7UY0g-ZwLm8
Obrazek
Avatar użytkownika
ichabod
Recenzent
Recenzent
 
Posty: 1896
Dołączył(a): Śr sty 05, 2011 11:07 am
Lokalizacja: Toruń

Re: X-Men

Postprzez ichabod » Wt lut 18, 2014 12:00 pm

Obrazek
Avatar użytkownika
ichabod
Recenzent
Recenzent
 
Posty: 1896
Dołączył(a): Śr sty 05, 2011 11:07 am
Lokalizacja: Toruń


Powrót do ichabod

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości

cron