Miałem nieco zaległości, więc...
Park Jurajski - szczerze mówiąc, to chyba najsłabsza recenzja z nowej serii, głównie dlatego, że wydaje się zwyczajnie niepotrzebna. Całość to tak naprawdę czepianie się drobnostek, które, jak sam Critic przyznał, nie mają wpływu na całą niesamowitość filmu. Nawet żarty w większości przypadków wydawały się mocno suche. Nie wiem, może Critic chciał sprawdzić jak pójdzie mu z bardziej lubianym filmem, czy może naszyły go jakieś przemyślenia, ale prócz kilku rzeczy, nie były one za ciekawe. A na fetysz Spielberga co do jasnych świateł zwróciłem uwagę dopiero teraz. Myślałem, że na ogół czepiano się o to J.J. Abramsa .
A.I. - i tu się trochę bardziej rozpiszę. Dla mnie jest to jeden z tych filmów, które mają swoje wady, ale jednocześnie mocno zapadają mi w pamięć i ogólnie się podobają. I tu Critic jak dla mnie zdecydowanie za dużo się czepia. Bo kilka razy ma rację (nie myślenie o konsekwencjach, porzucenie chłopaka w lesie, olewanie ojca czy PG-13), ale wytykanie, że z jednej strony główny bohater jest pierwszą maszyną zdolną do odczuwania miłości, a jednocześnie inne maszyny zdają się mieć inne ludzkie cechy charakteru wydaje się być na siłę. Myślę, że roboty w tym filmie może cechować pewien instynkt przed zniszczeniem, ale nie potrafią tego prawdziwie wyrażać uczuciami w porównaniu do Davida (np. strach, o którym mówi się, że jest jedynym prawdziwym uczuciem). Nie odczuwałem też jakoś negatywnie zderzenia się dwóch odmiennych stylów reżyserii. Poza tym jest naprawdę interesujący wizualnie.
No i zakończenie. Czy naprawdę jest AŻ TAK złe czy nawet koszmarne? Jasne, to typowy naiwny sentymentalizm Spielberga, ale nie wiem, może po prostu jestem na to odporny. Jedyne z czym naprawdę mogę się zgodzić, to wygląd istot na końcu. Z jednej strony miał być odmienny i niezwykły, ale za bardzo przypominali kosmitów, przez co chyba większość ludzi (w tym ja kiedyś) nabrało mylnego znaczenia. Sam jednak pomysł na ukazanie zniszczonego świata, gdzie po ludziach pozostała jedynie sztuczna inteligencja badająca spuściznę po nich jest w pewien smutny sposób interesujący. Ostatnie sceny z wróżką i matką z kolei pasują mi nawet do baśniowego charakteru filmu. Podoba mi się jednak, że Critic nie skończył na zwyczajnym biadoleniu, tylko bardziej szczegółowo omówił współpracę Kubricka i Spielberga i bardziej go w tym kontekście docenił. Tylko czy przypadkiem ostatecznie nie podsumował go dwa razy?
A sama recenzja... Nie wiem czy to jakaś prywatna wojna, czy może nawiązanie do afery z The Room, gdzie się spinał z tymi, których wyśmiewał, ale już trzeci raz NC nawiązuje do tego całego TNZ. I dobrze, jeśli naprawdę jest taki głupi, choć w recenzji miejscami się to za bardzo ciągnęło, a ich przedstawienie jako idiotów miejscami zahaczało mi o jakąś łopatologię, której przecież Doug tak bardzo nie lubi. Nie powiem, że nie było zabawnie, ale jakoś było tu tego za dużo. Choć sam pomysł, że Critic miał pracować u nich przez jeden dzień był całkiem w porządku.
PS. W ciekawostkach o filmie wyczytałem, że aktorzy, którzy w filmie podkładali jedynie głosy byli wybrani osobiście przez Kubricka i nagrali głosy pod jego kierunkiem. I tak, był tam Chris Rock .
PS2. I niejako na deser polecam interesującą analizę filmu pod kątem realizacji: http://film.org.pl/fx/aimenu.html