Beka, bo jakiś tydzień po tym, jak obejrzałem "Mordercze mrówki", to zobaczyłem Twoją recenzję. Prawdę mówiąc tak mi się nudziło, że nie chciało mi się wyłączyć telewizora i obejrzałem ten film do końca. Przez chwilę się zastanawiałem, czy to mogłoby mieć jakiś sens, by mrówki stworzyły komputer - i po pół sekundzie zorientowałem się, że nie. Dlatego fajnie, że ten film został zrecenzowany.
PS. Ta mrówka, która sobie spacerowała po mózgu puszczona w tym filmie kilkadziesiąt razy w ogóle już nie była efektowna.
PPS. Jesteś o wiele fajniejszy, niż Niekryty Krytyk, choć w moim środowisku wszyscy Niekrytego kochają.