Określenie "polski Luke Mochrie" w pełni uzasadnione, rzeczywiście go przypominasz i to nie tylko wizualnie. Przyznaję, że nie widziałem jeszcze początkującego recenzenta, który mówiłby z taką lekkością, jak Ty to robisz. To prawdziwy talent, który trzeba rozwijać i wykorzystać w przyszłości, bo zdecydowanie jesteś człowiekiem, który może rzucić na kolana wiele osób i niesamowicie zamieszać na polskiej scenie recenzenckiej. Podoba mi się Twój humor, z jednej strony subtelny, a z drugiej jednak "z pazurem". Zjechałeś kiepski film w tak fajnych słowach, że należą Ci się naprawdę wielkie brawa. Jeśli ktokolwiek miałby wątpliwości, czy można bez rzucania ku***** i ch***** oddać beznadziejność jakiejkolwiek produkcji, powinien się ich wyzbyć po obejrzeniu Twojej recenzji "Eragona". Zjechanie badziewia za pomocą obrzucania go gównem jest niewątpliwie skuteczne, ale zjechanie go w takiej formie jak Ty to zrobiłeś, jest sztuką.
Popracować musisz natomiast nad stroną techniczną, ale to oczywiście wiesz i masz w planach wprowadzenie zmian, co bardzo mnie cieszy. Montaż jako taki oceniam nieźle, gdyby materiał źródłowy był lepszej jakości, to i efekt osiągnąłbyś na piątkę. Ciekaw jestem, co pokażesz w kolejnej recenzji, zwłaszcza że poprzeczkę (tak udaną recenzją) zawiesiłeś sobie w tym momencie naprawdę wysoko.