ichabod napisał(a):Jeszcze raz - jak chcesz mówić o Artyście, to do Mroowy. (olewasz go specjalnie, czy jak?
)
Widzę, że nie darujecie mi, jeśli tego nie zrobię, więc dobrze. Mroowo, mówię teraz bezpośrednio do Ciebie: to co napisałem o Artyście, powinno odwołać się o Ciebie, a nie do Ichaboda. Krótko - nie zachęcasz ludzi do obejrzenia filmu, zdradzając CAŁĄ fabułę. Ale rozumiem, że nie taki był cel recenzji i że miała ona być tylko żartem. Czy była śmieszna? Według wiele ludzi tak. Dla mnie - już mówiłem - było za dużo spoilerów. Rozumiem też, że chciałeś przedstawić zestawienie różnych opinii na temat filmu, ale tu trudno mi się wypowiedzieć, bo nie za bardzo rozumiem w jakim celu. Starałem się nie rozwijać tego wątku, bo to nie ten dział i nie chciałem robić offtopu... a przynajmniej drugiego offtopu. A i wiem co to jest spoiler, ale dzięki za dbałość o poziom dyskusji.
A wracając do Ichaboda, jeśli mówisz, <SPILER DO SALI SAMOBÓJCÓW>że główny bohater Sali Samobójców umiera na końcu</SPOILER>, to jest to mega spoiler. Podobnie kiedy zdradzasz zakończenie Żelaznej Damy. Rozumiem, że robisz to w celu wytknięcia wady, takiej jak absurdalne rozwiązanie, czy właściwie brak zakończenia, ale naprawdę możesz to zrobić bez spoilerowania. Zobacz jak Doug Walker zrecenzował "Mroczny Rycerz Powstaje". Skrytykował on zakończenie filmu, wyjaśnił na czym polega jego problem, ale jednocześnie nie zdradził szczegółów. Jednocześnie widz, który obejrzy później film będzie wiedział co dokładnie Doug miał na myśli.
ichabod napisał(a):Nie za poważnie, żeby nie zanudzić, ale z odpowiednią dawką konkretów, jakąś myślą przewodnią, no i swoją opinią.
Z tym "nie za poważnie" to jest już coraz lepiej, ale ogólnie czasami wydaje mi się, że przybierasz zbyt poważny ton. Zwłaszcza, że często recenzujesz bardzo lajtowe rzeczy. Szczególnie zapadło mi w pamięć jak w recenzji "Pory Mroku" w pewnym momencie wspomniałeś, że wadą filmu jest brak cycków... i powiedziałeś to tak poważnym tonem, że do dziś nie wiem, czy to był żart, czy mówiłeś poważnie.
Niby brzmi to śmiesznie, ale też nigdy nie słyszałem, żeby ktoś mówił tak faktograficznie na temat cycków.
ichabod napisał(a):jesli oczekujesz, że wszystkie recki będą identyczne i albo 100% powazne albo wymuszonym wymyslaniem dowcipów do każdej sceny
Nie, chodziło tylko o to, że powiedziałeś, że masz jakąś "formę". Ja tylko stwierdziłem, że to wygląda bardziej na próbowanie różnych rzeczy. Nie twierdzę, że to źle, tylko że nie można tego nazwać formą. Dlatego z początku nie rozumiałem co to znaczy, że "Zielona Mila" i "Pochwały i Nagany" nie pasują do "formy", skoro są tak samo kolejnym eksperymentem. Ale kupuję to, że nie jesteś z nich zadowolony i rozumiem dlaczego tak jest, więc nie musisz się już usprawiedliwiać.
ichabod napisał(a):sam fakt, że ktoś poświęca czas, żeby mi pisać swoje zdanie o moich filmikach jest cholernie satysfakcjonujący
(...) dyskusja jest zawsze spoko i fajnie, że się rozwinęła, bo ostatnimi czasy niewiele się tu działo
To dobrze, bo już się bałem, że wyjdę na natręta.
Akane napisał(a):Ja się po cichu wtrącę w związku z jedną kwestią, to jest spoilerowaniem. Wydaje mi się, że nie jest realne zrecenzowanie filmu czy serialu bez poruszenia tak istotnej kwestii, jak jego fabuła. Znalezienie złotego środka i powiedzenie o produkcji wiele, ale jednocześnie nie za dużo, jest prawdziwą sztuką - moim zdaniem mało komu dostępną.
To jeszcze do tego chciałbym się odnieść. Akurat są ludzie którzy tą sztukę opanowali do perfekcji. Jeśli ograniczyć się do znanych nam recenzentów z Internetu, to jako przykład ideału podałbym między innymi Douga Walkera, który w swoich opiniach robi dokładnie to, czego oczekuję od dobrego recenzenta: opowiada w jakim mniej więcej klimacie jest film i o czym mniej więcej jest, jednocześnie nie zdradzając najważniejszych szczegółów. Dzięki temu film nadal może zaskoczyć. Wygłasza własną opinię w luźnym tonie, bez narzucania jej i śmiejąc się z wad filmu, a nie wyżywając się na nich. Potrafi doszukać się wad w filmach, które lubi i zalet w filmach, których nie lubi. Wreszcie spekuluje komu film może się spodobać, a komu nie, co choć nie zawsze się zgadza, jest bardzo fajne. I błagam, jeśli chodzi o Nostalgia Critica - to jest komedia, a nie recenzja! W dodatku postać! Oglądam go po to, żeby się pośmiać, a nie żeby się czegoś dowiedzieć, więc to jest zupełnie inna bajka i nie ma sensu porównywać jego filmików do prawdziwych recenzji.
Dobrze radzi sobie też James Rolf. Jego recenzje filmów trwają często od 3 do 8 minut, a jednak potrafią zachęcić bez zdradzania jakichkolwiek szczegółów. Szczególnie to widać w "Monster Madness", gdzie świetnie recenzował filmy zarówno pod kątem artystycznym, jak i rozrywkowym. Mnie samego nie raz zachęcił do rzucenia okiem na daną produkcję i jeszcze nigdy nie zepsuł mi w niej niespodzianek, albo zakończenia.
Mógłbym nawet wymienić Angry Joe, który recenzuje gry, a nie-spoilerowanie w recenzji gier to cholernie trudna sprawa. Gdy opisuje fabułę, bardziej skupia się na opisaniu jakie wywiera ona wrażenie na graczu, niż na samych jej szczegółów. Oczywiście zawsze podpiera się przykładami i mówi co między innymi możemy zobaczyć w grze, ale to nigdy specjalnie nie przeszkadza.
Dobra, lepiej już zakończę i oderwę się od tej klawiatury, bo jeszcze zmienię się w Gracjana.