Re: Star Wars: The Clone Wars | Wojny Klonów
Napisane: N sie 26, 2012 12:00 pm
Właśnie nie do końca bo midochloriany w przeciwieństwie do BP z Dragon Balla, Jednostek ducha z Shaman Kinga etc. nie określają czystego poziomu siły danej postaci. W przypadku dwóch powyższych siła w pełni określa to, czy dana postać ma szansę wygrać dany pojedynek. Oczywiście były wyjątki i taki Kuririn z 20 000 BP miał szansę zabić Friezę z 1 000 000 BP, ale to naprawdę skrajne przypadki. W takim DB postać z 18 000 BP raczej nie miała szans z osobą która miała ich już 24 000. Dlatego taki system był skrajnie zły bo często ustalał wynik walki przed jej rozpoczęciem. Midochloriany z kolei są czymś pomiędzy. Określają one nie tyle siłę danego wojownika, a szacowany potencjał, który może on osiągnąć i często nie miał on pokrycia z rzeczywistością. Większość mistrzów było silniejszych od Aniego, a to dlatego że młody jedi nie miał szans rozwinąć skrzydeł i mimo, że miał tyle i tyle midochlorianów, to siłowo nigdy nie był w topce nawet gdybyśmy brali pod uwagę tylko postaci z okresu schyłku Republiki (wątpie czy Ani byłby w pierwszej 5). W DB natomiast ANi byłby rzeczywiście najpotężniejszą postacią po te ileś tam jednostek określało by poziom czystej siły. Innymi słowy masz racje, system ten jest jeszcze zły, ale i tak lepszy od tych z podanych przeze mnie anime. Takie coś pomiędzy .Właśnie dlatego ten pomysł był okropny. Siła czy potencjał danego bohatera nie powinna być mierzalna w żaden sposób i wówczas jako obiekt domysłów staje się dopiero bazą do ciekawych dyskusji - kiedy w grę wchodzą jakieś jednostki, całość sprowadza się do "ten jest lepszy bo ma ileśtam więcej midichlorianów czy czegośtam innego".
W sumie nie myślałem w ten sposób o tym, ale cóż muszę rzec, że niewątpliwie masz racje. Kiedy tak przeanalizowałem tą scenę w postaci w którą ją przedstawiłeś to rzeczywiście takie dialogi etc. mają znacznie lepszy wydźwięk niż liczby. Punkt dla ciebie .TAK. Ok, może nie Qui-Gonna (który przecież był agentem Sith - uwielbiam tę teorię ), ale o wiele większe wrażenie by na mnie zrobiła np. scenka gdy Anakin wchodzi do salki gdzie siedzi Rada Jedi i wszyscy robią 'WHOAAAAA, ale od dzieciora czuć potencjał, wtf omg", ewentualnie dawaliby wyraz zdumieniu bijącą od niego potęgą w dialogach między sobą, aniżeli suchy fakt, że ma over 9000 midichlorianów, które nic nikomu nie mówią, a samo to mierzenie kojarzy mi się z jakimiś absurdami scjentologów.
W sumie listy wkleiłem dla przykładu. Sam z nich nie korzystam bo jednostki w nich zawarte są kompletnie z dupy.Przeczytałem te listy i szczerze, nie interesują mnie wcale. Jak dla mnie, to mierzyć statystyki to można pokemonom, a nie postaciom, mają być interesujące ze względu na ich historię, umiejętności, wyczyny, etc.
Wiem i nie zaprzeczam ci w tym, chciałem po prostu pokazać, że niejako zamysł Lucasa nie był sam w sobie zły. Przynajmniej na początku, jedynie potem rozwinął się on tak jak nie powinien i zakończył się listami, które możesz teraz czytać.Serio, to jest właśnie jeden z powodów, dla którym mam gdzieś te midichloriany i inne statsy. Naprawdę, wiedza o tym czy Revan ma ich tyle czy tyle i ile to jest w stosunku do Nagi Sadowa czy Bane'a wcale nie poprawia jakości dzieł, w których owe postacie się pojawiają, przyjemności czerpanej z ich poznawania czy zwyczajnej sympatii do danego bohatera.
Tak jak już wspominałem midochloriany nie określają siłę postaci więc ich rozpiska nie wskazuje w ogóle na to, kto jest najsilniejszy (to nie DB). I wcale takie rozważania nie sprawiają, że pojedynek jest mniej ciekawy. Wręcz przeciwnie wtedy zastanawiasz się co ta słabsza postać może zrobić żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. A zaskoczenie w przypadku zwycięstwa kogoś, na kogo byś nie postawił jest tym większe i ciekawsze;). O ile oczywiście nie jest to zwycięstwo, które nie miałoby żadnego prawa zaistnieć, to w sumie wszystko. I tutaj się niestety różnimy, bo żaden autor nie powinien mieć takich rozważań kompletnie w dupie, bo potem mogą wyjść różne kwiatki, które no nie mogą po prostu mieć miejsca. Bo pojawi się np. ktoś kto w ogóle będzie miał w dupie wszystkie założenia, formy walki mieczem i wyniki starać i stworzy historię w której Obi-Wan pokona Dooku, co akurat jest kompletną abstrakcją, ale jeszcze do przełknięcia lub sytuacje w której Starkiller pokonuje Palpatine'a co jest abstrakcją już nie do przełknięcia.Pisałem już o tym na szałcie, ale się powtórzę - takie rozważania i przekonanie o tym kto by kogo pokonał sprawia tylko, że postać (i pojedynek) jest o wiele mniej ciekawy. W sumie zatem po co pisać nowe książki, kręcić serial czy cokolwiek o bohaterach, którzy już się gdzieśtam pojawili, jesli wystarczy rozpisać kto z kim wygra w formie jakiegoś diagramu na podstawie tabelki ze stężeniem midichlorianów i po sprawie? Jestem wręcz przekonany, że każdy poważny autor ma takie gadanie o tym kto jest na pewno silniejszy głęboko w dupie, bo przecież oczywiście jest, że priorytetem jest historia a nie tabelki tworzone przez nerdów na forach (zresztą masz przykład z Desannem). I dlatego też nie zamierzam przykładać do tego uwagi i zwyczajnie zdać się na zdrowy rozsądek. Logicznie rzecz biorąc Ahsoka nie pokona Dooku i tyle mi wystarczy, a nie jakieś midichloriany
W większości przypadków? Zgadza się, masz rację w niektórych jednak lepiej takich operacji nie stosować bo można się nieźle pogubić i strzelić sobie samobója.Problem w tym, że przyjdzie jakiś przykładowy Karpyshyn i stwierdzi, że z punktu widzenia fabuły, lepiej żeby ten teoretycznie najsłabszy zwyciężył dzięki kilku innym czynnikom i całe te nerdowe analizy pójdą do kosza. I wiesz co? I bardzo dobrze
Nie twierdze, że nie jest, ale sam wiesz jak bardzo nerduje jego postać:). Sam jego wygląd w SWO mi nie odpowiada;P więc domyśl się jakie mam do niego nastawienie....które jest uzasadnione fabularnie
Ano dlatego, że jest słabszy niż wynikałoby z tego z jaką postacią mamy do czynienia i to jak został opisany. Jego siła nie leżała tylko w machaniu mieczem. Revan był jedi doskonałym, który nie miał żadnych słabych punktów. Zaczynając od szermierki, przez władanie mocą, a na charyzmie i mistrzostwu strategicznemu kończąc. Revan był nie tylko potężny, ale również piekielnie inteligentny i świetnie planował do przodu. Do tego stopnia, że nie dało się go podejść. Tutaj niejako został z tego wyprany i o ile masz racje, że zyskał głębie jako postać o tyle nie zapominaj, że zrobiono to kosztem głębi na innych płaszczyznach.Dlaczego? Bo jest słabszy niż by wynikało z jakichś wyliczeń? Mówiłem już o tym w recenzji książki - Revan jako postać moim zdaniem wręcz zyskał na tym odsłonięciu jego losów. Jako bohater nabrał głębi, a na pierwszy plan - co bardzo sobie cenię - wyszły inne jego cechy, aniżeli machanie mieczem.
Tutaj jest problem, bo gdyby iść tym tropem, to wtedy musielibyśmy zrobić to samo w przypadku innych postaci i wtedy wszystko zaczyna się pieprzyć. Wynika to z faktu, że kreskówka dała większe pole do manewru niż filmy stąd taki np. Mace Windu na genosis robi takie rzeczy, których nie robił Palpatin'e w filmie stąd cały kanon zaczyna się pieprzyć. Zresztą polecam obejrzeć ten fragment, zobaczysz o co mi chodzi. Ciężko więc ten kanon zastosować;). Sam rozumiesz.Problem w tym, że jego epizod na Hypori jest 10x fajniejszy niż jakiekolwiek inne pojawienie się, więc trochę szkoda, że nie poszli jednak tym tropem
Hehe co do schyłku republiki się zgadamy. Co do zakonu to nie bardzo bo lubię zakon. Co do okresu, jak już mówiłem wcześniej dla mnie rządzą czasy Sadowa, Fredonna Nada, Exara Kuna i Revana. Kwestia gustu co nie?:D. Najbardziej lubię okres od Wielkiej Wojny Nadprzestrzenniej po Zimną Wojnę, a potem schyłek Imperium Sith... i tutaj docieramy do Bane'a i jego następców, co dalej prowadzi do Palpatine'a Kiedyś pozbieram te wszystkie książki i komiksy, w sumie mógłbym je poczytać w formie skanów, ale jakoś wolę mieć rzeczy na półce
Hehe to możemy zrobić zakłady bo ja będę po stronie Revana. Zobaczymy kto wygra, co ty na to ?:).Sam jestem ciekaw, historia obu na pewno będzie kontynuowana, ale czy się jeszcze spotkają? Zobaczymy Będę trzymał kciuki za Imperatora (btw, nikt nigdy się nie posługuje jego imieniem w grze, ciekawe), a już niedługo zaczynam zabawę z fabułką Jedi Knighta, więc sobie obczaję jego losy z bliska ;P
I ten i ten. Lista ta odnosi się głównie do siły bohaterów jednak moja lista ulubionych postaci byłaby podobna. Z tym, że zrobiłoby się parę roszad w miejscach (0 byłoby bez zmian) A z topki wylecieliby Luke, Abeloth i Dessan, a pierwsze miejsce zająłby Vos;).Odnośnie rankingu - to hm, nie bardzo rozumiem. To jest ranking bohaterów jakich najbardziej lubisz czy wg Ciebie najpotężniejszych, bo argumenty są tak jakby pod tę drugą opcję. Kiedyś może przedstawię swoją topkę, ale do tego daleka droga