1. Hanks - gość grał główna rolę w tym filmie i moim zdaniem wypadł fatalnie, ale o tym już pisałem do tej pory kilka razy, więc nie będę się powtarzał
2. Coffey jest niewinny od początku - szczerze, właśnie taką reakcję jak Ty miałem na twarzy jak go zobaczyłem. Tak jak mówiłem w recenzji, a co z jakiegoś powodu pominęłaś
, gość jest jak 5-letnie dziecko bojące się ciemności i nie potrafiące się wysłowić, imo twórcy nie zadali sobie żadnego trudu, by trochę okryć tę jego osobę jakąś tajemnicą.
3. Czarujący Murzyn -
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_Ma ... in_fiction4. Moc Johna przechodzi bez echa - W sensie, że dom się trzęsie? Nie o takie echo mi chodziło.
Btw, polecam zwrócić uwagę na to jak ładnie zagrał maż tej chorej babki, a zaraz potem kontrast w postaci Toma Hanks aż tym samym wyrazem twarzy, co przez cały film
5. Od początku wiemy kto zabił - jak tam wolisz, ja nie przepadam za filmami, gdzie na bohaterów patrzy się jak na owady za szybką, wolałbym sam poczuć się jakoś emocjonalnie zaangażowany.
6. Płytcy bohaterowie - wybacz, ale argumentu, że reżyser nie miał czasu, nie kupuję. Jest masa filmów, gdzie bohaterowie przedstawieni są o wiele lepiej, jako wielowymiarowe, ciekawe i nieoczywiste postacie, a nie kartonowe atrapy jak w ZM. Weź takich Dwunastu gniewnych ludzi, gdzie reżysera ogranicza nie tylko czas, ale też miejsce, bo cała akcja dzieje się w pomieszczeniu. Ba, bohaterowie dyskutują praktycznie na jeden temat. A jednak, dało się stworzyć dzieło, gdzie obserwujemy ludzi, a nie animki. Chodzi mi o to, że jak się chce i potrafi, to można. Nie wiem czy winić tu Kinga i po prostu Darabont musiał pracować na takim nędznym materiale, ale oceniam tylko i wyłącznie film. Argument, że twórcy celowo używają tak prostych chwytów, żeby wywołać emocje to imo strzał w stopę, bo tym samym sama porównujesz Milę do jakichś kreskówek, telenowel czy innych dziełek, gdzie liczy się łopatologia i proste morały, a nie stworzenie czegoś wartościowego czy w ogóle traktowanie widza z szacunkiem. Spoko, co kto lubi, ale serio, nawet mnie jako miłośnika Piątku 13-tego i tego typu filmów, to wyjątkowo odrzuciło
Co do poszczególnych scen, to miałem już długą dyskusję na YT, nie chce mi się już powtarzać
7. John trafia na krzesło - to nie był zarzut, tylko streszczenie zakończenia, więc nie widzę problemu
O śmierci Delacroix nie wspominałem, bo nie miałem się do czego przyczepić. Scena była ok, choć jakoś emocjonalnie nie zrobiła na mnie wrażenie, bo to był kolejny epizod z serii "Percy is evil" i na szczęście twórcy uznali, że tyle wystarczy, żeby nam to wbić do głowy
8. Skłania do przemyśleń - Mówisz, że lubisz identyfikować się z postaciami. Jasne, też lubię. Problem w tym, że nie potrafię w tym przypadku. Powody w recenzji, komentarzach i powyżej. Dlatego te wzruszające Cię sceny w ogóle mnie nie ruszają, bo nie mam w ogóle poczucia, że ci bohaterowie naprawdę żyją, istnieją i czują. Udział myszki pominę milczeniem
9. Łopatologia ciąg dalszy - Tak jak wspominałem w recenzji, chciałbym po prostu nie mieć wszystkiego podanego na tacy. Btw, może gdyby filmem zajął się ktoś z wizją i własnymi pomysłami, to wyszłoby to lepiej, np. z tego co słyszałem (bo znowu, nie znam książkowego oryginału) kubrickowe Lśnienie dość mocno różni się od kingowego oryginału i to z korzyścią dla tego pierwszego, co jest szczególnie ciekawe, biorąc pod uwagę, że sam King był bardzo niezadowolony ze zmian dokonanych przez Kubricka
Ciekawe, jak wypadłby ten film w rękach kogoś z inną wizją niż łopatologia Darabonta...
10. Coffey w mediach - ANYTHING FOR SCIENCE!
Zakończenie - Skoro tak uważasz...
Ale tak btw, wątek trwania, gdy inni odchodzą o klasę lepiej, subtelniej i ciekawej pokazano w serialu s-f dla dzieci znanym jak Doctor Who, niż w tym zlepku banałów, to jest epilogu Zielonej Mili. A to pytanie na koniec? Nie rozumiem za bardzo co jest w nim takiego przejmującego, to wręcz przejaw logiki, mysz żyję dłużej, to i ja sobie pewnie pożyję, Captain Obvious to the rescue.
11. Wcale nie
A tak poza ZM, na pewno nie chcesz pobawić się w recenzowanie? Serio, nieźle Ci to wychodzi, przyjemnie się słucha, przyjemnie ogląda, treściowo podejrzewam, że tez byś pozamiatała
Może dasz się przekonać