No shit, Sherlock, 3 dni temu o tym pisałem
A co do samej gry, to imo wyżej postawiłbym FFX-2 niż X. Dlaczego? Bo X-2 jest tylko rodzajem bonusu dla fanów chcących jeszcze trochę pobyć w Spirze (choć nie mam pojęcia, kto miałby być takim masochistą) i zobaczyć jak wygląda tan świat po zniszczeniu Sina, stąd te wszystkie minigierki, pseudo-sandbox, goły tyłek Yuny czy bikini Rikku. To nigdy nie miała byc pełnoprawna gra, dlatego w tytule jest "-2"
Z kolei Final Fantasy X miała być epickim wejściem FF na nową generację konsol, przenieść serię na całkiem nowy poziom, zaskoczyć starych fanów i zdobyć nowych... I wyszła z tego najbardziej irytująca, głupia i wręcz śmieszna część cyklu - ale najwyraźniej tego chcieli gracze
Na szczęście na PS2 są o wiele fajniejsze jRPGi, więc jako fan FF jakoś tę żenadę przełknąłem
A FFX znieczuliło mnie tak, że FFX-2 po spojrzeniu nań w powyższym kontekście, nie wydało mi się aż tak fatalne (mimo że wiem, że takie jest)