Freddy got fingered - jak zauważyłem tytuł filmu i że gościnnie w recenzji występuje Oancitizen wiedziałem, że nie może się nie udać. Fajne zestawienie - z jednej strony pomstowanie jaki ten film jest debilny, że aż obrazą byłoby określenie, że puka w dno od spodu, z drugiej próba obrony jako pokazu "trolling-filmu" i anty-komedii. I powiem szczerze, że lekko utożsamiam się właśnie z drugą opinią, nie ukrywam, że jestem fanem Toma Greena i mam świadomość, że "ten" styl humoru jest: odrażający, odrzucający, obrazoburczy(3x O), czy wreszcie wręcz idiotyczny. Z tym że nie zgodzę się, że koleś nie myśli i/lub jest zapatrzony w siebie i uprawia komedię w stylu "JAKI TO NIE JESTEM ALTERNATYWNY I NIEŚMIESZNY". Wystarczy obejrzeć dwa specjalne odcinki z jego show, jeden
z obrazem walki z rakiem jąder, gdzie pokazuje, że nawet będąc ciężko chory można mówić normalnie o tej chorobie jakby nigdy nic, a nawet zakpić z niej jednocześnie motywując do życia i dając inspirację dla innych chorych. Drugi zaś to gościnny występ Monici Lewinsky(jeżeli ktoś nie wie - kochanka Billa Clintona),
gdzie mistrzowsko strollował media, które go śledziły. W jego stylu humoru właśnie chodzi o ten słowo-klucz - prowokacja. On ma świadomość, że jego randomowe akcje są z dupy wyjęte, pokazuje nieoczekiwane reakcje ludzi na jego działania zachowując jednocześnie w pełni powagę(np. wspominana w recenzji akcja ze "slutmobile" albo dostarczanie pizzy i dopiero na miejscu przyprawianie jej). No i gdyby nie on nie narodziłyby się wszelkie Jackassy, Viva La Bamy i tego typu programy, to on był prekursorem humoru szokowego w telewizji. Trochę się rozpisałem hehe, na koniec powiem, że recka w cholerę mi się podobała i muszę przyznać, że Chickowa obecnie>>Chickowa z okresu jej początków, zauważalny jest progres jeżeli chodzi o styl i humor.