przez Sorano » N paź 14, 2012 9:02 pm
Odkąd poszłam na studia, z względów praktycznych(taniej) przerzuciłam się na wegetarianizm - zamiast 6 razy w tygodniu jeść mięsko, jem dwa, trzy może. Czuję się trochę nieszczęśliwa z tego powodu.
Hm, co do wegetarianizmu... Soja! Fuj. Niezdrowe to to. Mówią, że zdrowe, ale tak naprawdę nie jest. Znaczy, fermentowana(np, sos sojowy) jest już(podobno) w porządku, ale surowa(czyli ta, z której się robi wszystkie przetwory typu mleko sojowe, kotlety sojowe, etc) jest niezdrowa i rakotwórcza(trzustki głównie, podobno)
Ale to tylko badania, kto by tam wierzył nauce, szczególnie że każde lobby ma własną grupę naukowców na potwierdzenie dowolnej teorii.
Co do samych wegetarian - mam mieszane uczucia. Jeden człowiek, którego spotkałam, jest bardziej, jak pisał Yeshu "Light wegetarianinem", ale tylko z przyzwyczajenia, a nie z idei. Pamiętam, jak kiedyś mi opowiadał, ze chciałby kiedyś spróbować kurczaka, czy coś takiego.
Natomiast druga wegetarianka... Cóż... Była z gimnazjum, ok? I nie miała pojęcia o zdrowym żywieniu, jadła może z 600, 800 kalorii dziennie, jak kiedyś liczyłam, zero białka, i jeszcze uważała, ze odżywia się zdrowo.
Ciekawe, czy jeszcze żyje.
Nie mam nic przeciwko, żeby ktoś zostawał wegetarianinem. Ale niech nie wciąga w to dzieci. Już nie znam tych ludzi, ale słyszałam o rodzicach, którzy dziecko na wegańskiej diety od urodzenia trzymali. W wieku 8 lat dziecko wyglądało jak chory pięciolatek. Więc niech sobie żyją ale niech nie zmusza do tego innych, i niech nie oczekuje, że inni będą szanować to i się dostosowywać do tego, że jest wegetarianinem. To nie alergia, nie umrze jeśli zje kotleta, wypije kakao, czy zje ciastko, w którym były jajka.