przez UncleMroowa » N sty 06, 2013 6:26 pm
Temat zaczyna się rozjeżdżać, więc poruszę kilka spraw zanim całkiem się zmieni w wielki flamewar:
@Gaido: W poprzednim poście swoim dyskutowaliśmy z Randomanem nie tyle o sztuce, co o artystach. I moim zdaniem, różnica między artystą i rzemieślnikiem jest taka, że artysta pracuje dla sztuki, robi z potrzeby swojej duszy. Rzemieślnik ma warsztat, uczy się swojego fachu i pracuje dla pieniędzy. Jednakże mogą powstać dzieła sztuki nie zrobione przez artystów (np. nieintencjonalnie), a także artyści bez dzieł sztuki (tych jest nawet więcej - bo to też pewna wrażliwość na piękno, sposób życia). A koniec końców artysta może szkolić swój warsztat. Dzieło jest niezależne od swojego twórcy.
I mój osobisty pogląd na sprawę jest taki, że nie da się ocenić obiektywnie - czy ktoś jest artystą czy nie - bez dobrej znajomości jego życiorysu, pamietników, przemyśleń na ten temat etc. To bardziej abstrakcyjne pojęcie, które jest bardzo słabo weryfikowalne - co nie znaczy, że fikcyjne. Natomiast to, co artysta mówi na temat swojej sztuki jest zazwyczaj nieistotne, bo może motać, manipulować, prowokować.
Jak to zresztą taki Kubrick w wywiadach robił. Zatem - trochę inna dyskusja się tu odbywała. Plus Randoman podał naprawdę słaby przykład Kubricka, i ja w sumie najbardziej o to miałem butthurt.
@Yeshu: Mój argument przeciwko pojmowaniu gier jako sztuki był taki, że posiadają gameplay, posiadają rozgrywkę. Czyni je to, w konsekwencji, podobnymi bardziej do gier planszowych lub sportu. Ba, gameplay jest centralnym, najważniejszym punktem jakiejkolwiek gry - to jest element, który odróżnia je od filmu czy książki.
I o ile jasne, w sztuce jest miejsce na interakcję, nie zgadzam się, żeby było miejsce na fair rozgrywkę, w której umiejętności gracza decydują o powodzeniu. I to nie ma nic wspólnego z wiekiem medium, ani z jego rozwojem. Jeśli będziesz pojmować gry jako sztukę - będzie to bardziej szkodliwe dla gier, niż dla sztuki.