Strona 7 z 9

Re: Premiery kinowe

PostNapisane: Wt maja 13, 2014 9:53 am
przez Yeshu
Gracjan napisał(a):Recenzja to pewnego rodzaju "wskazówka", co do tego czy dany film jest dobry czy nie. Jednak muszę się zgodzić. Z własnej perspektywy wiem, że recenzent nigdy nie będzie nieomylny. Sam spotykałem się z sytuacjami w których produkcja zrugana przez recenzentów, mi osobiście przypadła do gustu.


No ale co jeśli recenzja okaże się nie obiektywna? Cóż wtedy ma biedny widz począć? ;)

Re: Premiery kinowe

PostNapisane: Wt maja 13, 2014 11:19 am
przez Gracjan
Unikać nieobiektywnego recenzenta w przyszłości?:D

Re: Premiery kinowe

PostNapisane: Wt maja 13, 2014 12:50 pm
przez Krzys
Yeshu napisał(a):Wiesz nie traktowałbym słów Ichaboda, czy jakiegokolwiek recenzenta, jako wyrocznie ostateczną.


I bardzo dobrze :). Ale opinia recenzenta może służyć jako wskazówka. Zresztą czy nie po to istnieją recenzje, by się nimi sugerować?

Yeshu napisał(a):No ale co jeśli recenzja okaże się nie obiektywna? Cóż wtedy ma biedny widz począć? ;)


Cóż, mi się wydaje, że żadna, nawet w 100% profesjonalna recenzja nie jest w pełni obiektywna. Ale dobrze uargumentowana, subiektywna recenzja, może dawać odbiorcy obraz, czego ma się spodziewać w kinie.

Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz

Przyznam, że po zawodzie, jaki odczułem oglądając "Iron Man 3", podchodziłem do drugiej części Kapitana Ameryki raczej sceptycznie. Te wszystkie przygody "mało uzdolnionych" ziemskich superbohaterów wydawały mi się nudne i myślałem sobie: "Ech, jeszcze ten film stoi na drodze zanim wypuszczą Strażników Galaktyki...". Recenzja Ichaboda, w której mówił on, że film jest rewolucyjny dla uniwersum, zmieniła moje nastawienie, bo zacząłem być zaciekawiony, co tam się stanie. "Film o Kapitanie Ameryce rewolucyjny? Co oni tam niby zrobią, zniszczą organizację SHIELD, czy jak?"- myślałem.

Teraz już jestem ponad miesiąc po seansie i bez żadnych wątpliwości stwierdzam: "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz" to jak do tej pory najlepszy film z Marvel Cinematic Universe. To wyjątkowe stwierdzenie, bo jesteśmy już głęboko w uniwersum i dotychczas prawie żadne z tych dalszych filmów nie podobały mi się tak, jak pierwsze. A tu taka perełka :)
Historia zdecydowanie nie jest nudna, nawet wątki osobiste Kapitana Ameryki. Postacie są tak świetnie skonstruowane i bez zbędnego przerysowania, że można wsiąknąć w ten świat i np. wzruszyć się przy scenie rozmowy Steve'a i Peggy. To jest właśnie dobre stwierdzenie: bez zbędnego przerysowania. Film nie ocieka kiczem i zbędnym humorem, wszystko jest świetnie wyważone i stonowane (no dobra, nie wszystko, ale zaraz do tego dojdę). Możemy dostrzec i poczuć każdą z emocji, jakie targają głównymi bohaterami. Wątek tytułowego Zimowego Żołnierza to jeden z największych plusów filmu i nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że równie dobrze mogłoby go nie być i film by nic nie stracił. Straciłby bardzo dużo. Jego relacje z Kapitanem są bardzo skomplikowane, więc każde ich starcie to kolejna dawka emocji dla głównych bohaterów i dla widza (nie wiem, czy podanie tożsamości Żołnierza byłoby spojlerem? Wystarczy, że ktoś spojrzy na obsadę i już wie, kim on jest, ale ja na wszelki wypadek pominę ten temat). Finałowa rozpierducha byłaby nudna, gdyby nie potyczka Kapitan Ameryka vs. Zimowy Żołnierz, dzięki czemu siedziałem jak na szpilkach. Film jest o Stevie Rogersie, a osoba Zimowego Żołnierza jest dla niego najważniejsza w tym filmie. Ponadto, jego wątek będzie miał kolosalne znaczenie nie tylko w tej części, ale i w wielu przyszłych.

Od pewnego zwrotu akcji film przestaje być już tak stonowany, ale nie jest to wadą, lecz kolejną zaletą. Przemowy Arnima Zoli słuchałem z opadniętą szczęką. Całe moje pojmowanie fabuły zmieniło się nagle o 180 stopni. Cała intryga jest strasznie niewiarygodna i twórcy jadą po bandzie, ale oglądając film łykamy to jak małe dzieci.
Algorytm Zoli to coś genialnego i przerażającego jednocześnie. Słuchając o tym rozsadzało mi mózg. Trochę nasza "zła organizacja" kiepsko chciała sobie poradzić z wyeliminowaniem celów, ale oglądając ten film w ogóle się o tym nie myśli. Dzięki świetnemu scenariuszowi wsiąknąłem w ten świat całkowicie i mogłem łykać kolejne bajeczki z wypiekami na twarzy, będąc przerażonym tak, jakby ktoś właśnie odkrył przede mną największą teorię spiskową "naszej" rzeczywistości. Mózg rozje...

W sumie nic nie mam do napisania w wadach. Wszystko siedziało na swoim miejscu i nic ani na moment nie wybudziło mnie z zawieszenia niewiary. Bardzo cieszę się, że powstało coś takiego jak Marvel Cienamtic Universe i zacieram ręce patrząc, jakie kolejne wątki są otwierane na przyszłe filmy. Słyszałem, że Marvel ma już plany na filmy na kilkanaście lat. Gdzieś w głębi duszy chciałbym, żeby twórcy zamknęli w zwięzłą całość tą serię i przygotowali jakieś godne zakończenie, ale nawet jeśli tego nie zrobią, to nie będę zawiedziony :). Na razie końca nie widać, a ja nie czuję przesytu i wciąż chłonąłbym kolejne produkcje.

Robiłem kiedyś ranking MCU? Nie? To macie:

1. Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz
2. The Incredibile Hulk
3. Iron Man
4. Thor: Mroczny świat
5. Iron Man 2
6. Avengers
7. Captain America: Pierwsze stracie
8. Thor
9. Iron Man 3

Re: Premiery kinowe

PostNapisane: Wt maja 13, 2014 4:39 pm
przez ichabod
Yeshu napisał(a):
Gracjan napisał(a):Recenzja to pewnego rodzaju "wskazówka", co do tego czy dany film jest dobry czy nie. Jednak muszę się zgodzić. Z własnej perspektywy wiem, że recenzent nigdy nie będzie nieomylny. Sam spotykałem się z sytuacjami w których produkcja zrugana przez recenzentów, mi osobiście przypadła do gustu.


No ale co jeśli recenzja okaże się nie obiektywna? Cóż wtedy ma biedny widz począć? ;)


Przecież żadna recenzja z zasady nie jest obiektywna, wtf. Recenzja to materiał publicystyczny, recenzent dzieli się opinią o filmie ze swojej perspektywy i tyle, reszta należy do odbiorcy. Czy łyknie to bezmyślnie, czy potraktuje jak głos w dyskusji, czy zgodzi się, czy nie, to już jego sprawa.

Re: Premiery kinowe

PostNapisane: Śr maja 14, 2014 2:02 pm
przez Luklaser
Czy jest w ogóle na tym świecie coś, co można określić mianem "obiektywne"? To chyba najmniej przydatne słowo w całym języku polskim.

Re: Premiery kinowe

PostNapisane: Śr maja 14, 2014 2:17 pm
przez speiderman
A czy obiektywność recenzencka nie jest po prostu mylona z rzetelnością? Gdzie autor potrafi składać zdania do kupy, wie o czym mówi/pisze, szanuje gusta czytelników i jak coś krytykuje, to nie trzeba się wstydzić, że coś się podobało :P ? Wystarczy jak przypomnę sobie chociażby nieszczęsną recenzję Hobbit: Pustkowie Smauga ze strony Spider'sWeb.

Re: Premiery kinowe

PostNapisane: Śr maja 14, 2014 3:08 pm
przez ichabod
Luklaser napisał(a):Czy jest w ogóle na tym świecie coś, co można określić mianem "obiektywne"? To chyba najmniej przydatne słowo w całym języku polskim.


True. Chociaż jak się uprzesz, to możesz założyć, że fakty naukowe są obiektywne. Albo notka prasowa może taka być, jeśli jest bezstronna i tylko relacjonuje przebieg wydarzeń. Wszystko to, co odnosi się do stanu, fizycznych właściwości, obserwowalnego przebiegu wydarzeń, etc. moze być (i powinno) obiektywne. Chociaż w każdym przypadku znajdzie się bardziej adekwatne słowo.

Recenzja obiektywna nie będzie, bo poza częścią informacyjną (tj. jak napiszę, że Cuaron dostał Oscara to będzie to obiektywne), opiera się głównie na opinii. A opinia ZAWSZE jest subiektywna.

Re: Premiery kinowe

PostNapisane: Śr maja 14, 2014 3:11 pm
przez Yeshu
Tak z ciekawości. Zauważyliście uśmieszek na końcu mojego komentarza sugerujący, że sobie jaja robię?

Sorki, ale sarkazm ma spore trudności w penetracji murów internetu.

Poza tym, sama idea recenzji zaprzecza by był to twór obiektywny. "Czy ten film jest dobry? Zaraz wezmę miernik fajności."

Re: Premiery kinowe

PostNapisane: Śr maja 14, 2014 3:26 pm
przez ichabod
Obrazek

Sorry Yeshu, z zasady podchodzę nieufnie do tego co piszesz :D

Re: Premiery kinowe

PostNapisane: Śr maja 14, 2014 3:34 pm
przez Yeshu
Spoko.

Osobiście jednak podchodzę do tego tematu tak, że jeżeli ktoś twierdzi, że recenzja jest nie obiektywna to jest to po prostu zakamuflowane "nie zgadzam się, bo tak!".