przez Krzys » Pn lis 05, 2012 10:51 pm
Skyfall
Jestem świeżo po seansie, więc wszystkie relacje będą "na gorąco". Co tu dużo mówić, świetny film. Nie wiem czy jest to najlepsza część nowej trylogii, ale na pewno trzyma poziom. Zaskoczyła mnie strona wizualna tego filmu, wszystkie niesamowite scenerie. Najpierw zniszczone miasto (ta rzeźba w ostatnich scenach, niesamowite), później dom w Szkocji... Wydaje mi się, że poprzednie Bondy nie akcentowały tak bardzo otoczenia, w jakim znajdują się bohaterowie.
Skyfall zawierał także więcej odwołań do starszych filmów o Bondzie i to nie takich profanacyjnych jak poprzednie części (-Martini wstrząśnięte, czy zmieszane?; -Mam to w dupie). Sam motyw przewodni przewijał się znacznie częściej przez cały film. Główny badass był fenomenalny, ukłony dla Javiera Bardema za to, że stworzył tak groteskową i wyrazistą postać. Teraz sobie to uświadomiłem, że wszyscy złoczyńcy z nowych części Bonda w swoim zachowaniu mają coś "pedalskiego". Nie wiem skąd wziął się taki model głównego przeciwnika, ale świetnie się to ogląda. Nie wyglądają na kogoś, kto może być groźnym przeciwnikiem, co czyni ich nieprzewidywalnymi. Fajnie się oglądało także nowego Q, zupełnie inne podejście do znanej już postaci.
Nie uważam filmu za najlepszą część nowego Bonda, głównie z jednego powodu: braku wątku organizacji Quantum. Poprzednie dwie części cały czas podążały jednym wątkiem, a trzecia nagle ten temat urwała. Od trzeciej części oczekiwałem zamknięcia całej historii, pewnych odpowiedzi, a tu nic. Jeśli miałbym się jeszcze do czegoś przyczepić, to raziło mnie wykonanie niektórych efektów specjalnych (np. brak zębów).
Finalna ocena: 7/10