W kooooońcu mam za sobą seans Avengers. I już w tym momencie szukam kasy na drugi bilet...
Mimo wszechogarniającego hype'u postanowiłem podejść do filmu z rezerwą, w końcu "Avatar" wcale nie był dobry, pomimo bardzo dobrych wyników w box office. Unikałem też na razie wszelkich recenzji by nie wyrabiać sobie za szybko opinii o filmie, którego nie widziałem.
To co wiele ludzi mówi, "Avengers" udało się zrobić to, w czym "Transformers" poległo, jest 100%ową prawdą. Humor, efekty specjalne nie mieszające widzowi w głowie, brak zapychaczy, wszystko to sprawiło że podobnie jak Doug czuję ból, że nie wychowałem się na Mścicielach. Momenty, w których mi opadła szczęka w Transformerach mogę policzyć na palcach jednej ręki. Natomiast w Avengers co chwilę jestem czymś zaskakiwany, a i momenty akcji nie powodują epilepsji. Mimo wszystko, pierwszej (i tylko pierwszej części) Transformers będę bronił jako kino popcornowe, mimo tego że nie umywa się do Avengers ani trochę.
Mój ulubieniec, Iron Man spisał się wyśmienicie (choć dziwi mnie trochę to, że gdzie w pierwszej i drugiej części był raczej pokorny, to tu znowu wrócił do wizerunku kawalarza, oczywiście nie przeszkadza mi to). Mark Ruffalo był świetny w roli Bannera, ale mimo wszystko wyżej stawiam Erica Bana (tak, jestem szalony;)). Nie musiałem zacząć lubić Hulka bo już od początku było w nim widać jedną z lepszych postaci w filmie. Niestety nie zdążyłem obejrzeć na czas Kapitana i Thora, ale kreacja postaci zachęciła mnie do tego by nadrobić te zaległości. Co do najbardziej kontrowersyjnej postaci - Lokiego, wybór Toma Hiddlestona jest z jednej strony dobry (w końcu ma być on przeciwieństwem Thora i w zachowaniu i w wyglądzie), z drugiej strony czasami jego kwestie brzmiały zbyt teatralnie, przeszkadzał mi miejscami wyraźny akcent. No i mały zawód na koniec filmu, gdzie rola Lokiego jako głównego złego została zmarginalizowana, a głównym zagrożeniem stali się jacyś anonimowi (dla mnie) kosmici. Mógłbym jeszcze narzekać na małą rolę Black Widow i Hawkeye, ale i tak zdążyli zdobyć moją sympatię.
Detale. Uważam że Loki w hełmie wygląda strasznie głupio, Kapitan Ameryka też by się mógł pozbyć swego czepka bojowego. Postać Phila Coulsona była spoko, ale miałem wrażenie że usunięto kilka scen z jego udziałem, coś mało o nim było. Kolejny plus idzie w stronę ścieżki dźwiękowej, wydaje mi się, że soundtrack z filmu trafia na listę zakupów (choć twórcom należy się karny kutas za puszczenie emorocka w trakcie creditsów).
Hmm, najlepsza scena?
http://www.youtube.com/watch?v=vNL_rGhUBrg
Najlepszy cytat
"My secret is I'm always angry"
Co jeszcze powiedzieć? Prawdopodobnie przypomnę sobie jak pójdę jeszcze raz do kina. Brałem pod uwagę pójście na wersję z
"dublingiem", ale czy warto psuć sobie film słysząc polskich aktorów? Był ktoś na dubbingu?