Ustalmy jedno. Z polskim kinem nie jest źle. Polskie kino ma się całkiem nieźle - powstaje u nas pewnie mniej więcej tyle samo beznadziejnych filmów, co w innych krajach. Problem jest taki, że to właśnie te najgorsze filmy mają największą oglądalność i popularność w mediach. Wejdźcie proszę na tą stronę:
http://www.fpff.pl/archiwum/filmy/39,1,0,filmy.htmlFilmy nominowane w zeszłym roku na festiwalu w Gdyni. Totalnie przeciętny widz w Polsce słyszał pewnie o 3-4 z tych produkcji, bo ciągle zasypuje się nas trailerami gówien typu "Kac Wawa" "Ciacho" czy tam inne "Wyjazdy Integracyjne". W tym roku nominowanych jest 12 filmów (mniej więcej połowa nie miała jeszcze premiery dlatego wrzuciłem Wam link do archiwum). Ja nie mówię, że to są (będą) jakieś wybitne produkcje, ale w większości są to filmy całkiem niezłe, ciekawe, a co najważniejsze oryginalne, zdecydowanie bardziej warte obejrzenia niż te wszystkie popłuczyny. Mało tego - w każdym roku wychodzą co najmniej dwie produkcje, które u mnie dostają mocną "siódemkę", albo nawet "ósemkę" (2009 "Dom Zły" 2010 "Erratum")
Każdy powinien się więc zastanowić - "Ile w ostatnim roku obejrzałem polskich filmów, aby twierdzić, że polskie kino to tragedia?" Bo taka opinia jest czasami mocno niesprawiedliwa.