Prince of Persia
ja chyba w tę najstarszą wersję grałam xd (jak sobie porównać z najnowszą to ho ho)
Broken Sword 3 i 4
ja przeszłam 2, fajne było :]
axinkiewicz - HP1 to była prawdziwa klasyka. Pamiętam, jak z zapartym tchem spędzałam nad nią całe wieczory i noce, każdy kolejny level był dla mnie wielkim przeżyciem, każda przegrana traumą... Raz nawet mamę prosiłam, żeby mi pomogła jakiś etap przejść (no co? miałam 12 lat!). Najlepsze były dodatkowe lekcje latania na miotle i mecze quiddicha, siedziałam nad nimi chyba dłużej niż nad samą grą. Aż się łezka w oku kręci...
...
Aż parę tygodni temu nie dałam w to pograć mojemu młodszemu bratu (rocznik '97) i czar prysł. Przeszedł całość za jednym posiedzeniem, stwierdził że bieda i do bani, i poszedł grać w swoje NeedforSpeedy. EH TA DZISIEJSZA MŁODZIEŻ ;/
Masz na myśli "American Mc.Gee's Alice"? Wszyscy mi mówią że jest świetna, jednak za bardzo trzęsę portami aby w to zagrać
Gra ma genialny i przerażający klimat, już sama muzyka (posłuchaj sobie na YT) wprowadza w nastrój horroru, ale... trzeba przyznać, że gra jest tak stara i grafika jak na dzisiejsze czasy biedniasta, że gra przeraża gdzieś o 50% mniej niż w roku, w którym była wydana (mogę porównać, bo jako mały dzieciak obserwowałam jak gra w to starszy brat i potem nie mogłam spać z przerażenia). Świat tej gry nie jest aż tak realistycznie przedstawiony, dlatego może jest bardziej hm, psychodeliczny niż straszny. A ja akurat jestem zwolennikiem rozwalania sobie psychiki :] Bardzo bym chciała grę opartą na "Koralinie" w tym samym klimacie, co McGees Alice...
Zagraj sobie w F.E.A.R.a, albo w Silent Hilla
Feara właśnie mi chciał kolega pożyczyć, muszę mu się przypomnieć. Kolega mówił, że klimacik jak w japońskich horrorach tzn idziesz przez korytarze, idziesz i idziesz, nic się nie dzieje, tylko słychać, jak kapie woda, a w oddali czasami przebiega mała dziewczynka... Mmm aż chce się grać :] A w SH grała moja przyjaciółka i po jakiejś pół godzinie musiała wyłączyć. Potem się dziwnie zachowywała <D' Dla mnie ważne, żeby była psychodela, a nie jakieś bezsensowne nawalanie w zombiaki i wtedy jest dobrze
Czasem coś nie musi być strasznie straszne, żeby przerazić, nie musi się lać krew i flaki. Mnie czasem bardziej przerażają (i pociągają) obrazy vanGogha pełne szaleństwa i odejścia od normalności niż chociażby "Cmętaż Zwieżąt" Kinga (przepraszam jego wielbicieli), gdzie na końcu wszyscy wzajemnie się zarzynają, biegają małe zombiaki i rozkopują groby, i wkoło jest mrrroczna noc - nie przemówiło to do mnie.