No cóż, biorąc pod uwagę ilość gadżetów, zabawek i innych pierdół jaka zalała amerykański i brytyjski rynek, Doctor Who jest u szczytu popularności i trudno wyobrazić sobie lepszy moment do zgarnięcia kilkunastu ładnych milionów, tym bardziej, że nowy sezon dopiero na jesień. I jeśli dopiero teraz gadka o filmie zaczęła być całkiem realna, to chyba ktoś nad fanami DW czuwa - i dzięki mu wielkie, że poszedł precz Russel T. Davis, inaczej byśmy musieli cierpieć 90 minut emo-bulshitu, do jakiego nas przyzwyczaił, a Moff mimo słabszej formy ostatnio, to ciągle facet, który napisał najlepsze odcinki nowych serii, jakie widziałem, niezależnie z którym odtwórcą Doktora przyszło mu pracować. Tak czy inaczej ja widziałbym taki film raczej jako wielką promocję Doktora głównie na amerykańskim rynku (nie ma co się oszukiwać, tamtejszym nerdom da się sprzedać jeszcze ogromną ilość zabawek, autorzy na pewno zdają sobie z tego sprawę, jeśli nawet ja na to wpadłem
), wobec tego trzeba by zrobić taki film i napisać taki scenariusz, żeby przyciągnąć do kin nie tylko fanów, ale i nowych widzów, zaciekawionych z czym to się je. Może więc wielkie pożegnanie z Jedenastym na ekranie kina, jakaś epicka historia z wieloma odniesieniami dla fanów, ale strawna dla postronnych? Tyle, że chyba ciężko będzie to osiągnąć, biorąc pod uwagę, że Moff ciągnie cały czas temat Ciszy. Może więc w finale nowej serii odejdzie Matt, a film pojawi się zaraz po tym, przedstawiając nowego Doktora? Wówczas można by się pokusić o jakieś znane nazwisko, na koniec filmu się go pozbyć, ew. przekonać do podpisania kontraktu na cały sezon.
Ja jestem za, szczególnie to ostatnie rozwiązanie by mi się podobało - a w roli nowego Doktora widziałbym Jamesa McAvoya (bardzo proooooszę, jest idealny :<). Stołek reżysera jest mi bardziej obojętny, ale niech to będzie ktoś z wizją i zmysłem estetycznym, ktoś w typie Burtona, Gilliama czy del Toro, bo przy takim nieograniczonym potencjale fabularnym, jaki daje uniwersum DW, aż szkoda tego nie wykorzystać
Błagam, tylko nie Yates!
A jeszcze mi przyszło do głowy... a może jednak 2013, 50. rocznica, powrót 4 ostatnich Doktorów i powrót paru klasycznych elementów serii, jakie RTD wrzucił do kosza?
Byłoby fajnie