Relacja Mroowy!
Wstrzymywałem się z pisaniem tutaj posta, bo do samego końca myślałem, że coś uda mi się wyciągnąć z materiałów, które nagrywałem przez całe spotkanie. Miałem nawet już tytuł - "Mroowna przygoda w Łodzi". Niestety, wyszło z tego jakieś półtora godziny *incoherent footage*, który miał mniej więcej tyle sensu, co Transformers 2. Wobec tego, postanowiłem, że zmontuje jakieś 20 minut kompletnie niezbalansowanego, choć skondensowanego materiału (przyciąłem głównie momenty kompletnej nudy i zbiorowego, kilkuminutowego śmiechu... i kiedy Yeshu nagle zaczął mi wymieniać jakichś ludzi z nazwiska) i puszcze na YT jako filmik niepubliczny. Jeśli ktoś jest ciekaw, link powinien być pod sam koniec notki - zostawiłem nawet oryginalny tytuł. Ale nie radzę go ogladać bez wcześniejszego czytania kilku dłuższych postów z tego wątku
Na początek mojej małej relacyjki chciałbym zaznaczyć, że nie jestem w stanie wyrazić wystarczająco dużo wdzięczności i sympatii każdemu pojedynczemu członkowi ekipy, szczególnie Akane i BTM'owi, którzy zdecydowali się nad ugościć. Bawiłem się naprawdę super i czekam już w zasadzie na następne spotkanie. Byle szybko.
Nie mam najmniejszego pojęcia dlaczego, ale z jakiegoś szalonego powodu, nie ma żadnego pociągu z Kielc do Łodzi. Żadnego. Jedyne połączenia jakie znalazłem, to jakieś dziwne zawijasy na mapie z licznymi przesiadkami, a czas dojazdu dochodził przy niektórych nawet do 10 godzin. Pozostał mi zatem kompletnie niepraktyczny Pekaes. Piękne polskie busy mają jednak dość dużą wadę: Jako osoba o dość długich nogach, zawsze cierpię z powodu przedniego siedzenia wżynającego mi się w kolana. Po za tym, w autobusie czekał na mnie jakiś cygan alkoholik (który *oczywiście* musiał siąść obok mnie), i jakaś kobieta, którą kierowca miał rzekomo oszukać na jakieś trzy piędziesiat (i które chciała owe pieniądze odzyskać. Desperacko). Niby już miała być godzina dojazdu, a jak od godziny za oknem same pola pachnące naturą (kto mieszka na wsi wie, że natura ładnie nie pachnie), tak wciąż widok mi się nie zmieniał. Pięć minut później kompletnie znikąd wyrosły jakieś postapokaliptyczne ruiny, a potem centrum miasta o.O
Serio, Łódź wciąż nie przestaje mnie zadziwiać.
Na imprezę przyszedłem stosunkowo wcześnie, bo już poprzedniego dnia, w piątek. Miałem pierwotnie pomóc przy jakichś meblach czy coś, ale skończyło się tak, że głównie grałem w Dance Central (a raczej zostałem zaszantażowany do tego) i oglądałem z Akane i BTM'em pewien badziewny film przy piwie (tj. Ja z BTM'em przy piwie, Akane przy Karmi) - Potem podarowałem Akane jeden mały, obiecany prezencik. I to w zasadzie mógłby być już koniec pierwszego dnia relacji
Zaklepałem najlepsze łóżko (muahahah), zjadłem kanapki z salami (yay), umyłem ząbki i poszedłem spać.
Połowa następnego dnia to odbieranie ludzi po kolei (to akurat macie na filmie) - Zabawna była sytuacja z Ichabodem. Najpierw dostaliśmy SMS'a o spóźnieniu, potem, że trafił do Bydgoszczy z jakiegoś powodu. Welll... Ja i Kolmyr do końca byliśmy przekonani, że chłopak blefuje z tym pomylonym pociągiem i montuje wciąż filmik na następny wieczór. No to, kryć go trzeba było, więc skutecznie go wyśmialiśmy ("ale sierota"), dla jego własnego dobra. Potem okazało się, że to wina PKP i teraz jest mi głupio jak diabli xD
Przed wyjazdem na kon, mieliśmy okazję trochę lepiej się poznać, Yeshu opowiedział dowcip (o, taaa), i wszyscy poczęstowaliśmy się ciastkami od Nibi.
Na samym konwencie spędziliśmy z 2-3 godziny, Ja przeprowadziłem
Wywiad z Twórcami "Człowieka bez Szyi", z którymi jeszcze chwile potrzymaliśmy. Główną jednak atrakcją było granie na oldschoolowej Sedze MasterSystem i Pegasusie ("yaay, dajesz Mroowa, robimy Letsplej").
Potem Ichabod doszedł do grupy i poszliśmy coś zjeść i wypić piwo (głównie to drugie). Rozmowy były swobodne, trenowaliśmy nasze nadgarstki podrzucając podkładki od piwa, i w ogóle wszyscy cieszyli się swoim towarzystwem.
W domu z powrotem było rozdawanie prezentów życzeń, i oczywiście filmik. Śmiechom i zabawom nie było końca. Ja na tym filmiku byłem naćpany gripexami i theraflu, DoubleFace się bawił jakimś nerdowym paskiem, Ichabod śpiewał na auto-tune, Scarlet... w ogóle w cały świat, Nibi nie było słuchać i jedyną osobą, która na filmiku wypadła jakkolwiek przyzwoicie był Kolmyr (and that's sayin' something
). Niemniej, gospodarzom się podobało (być może, była to zasługa Jagermeistra). Kobiety wyszły na balkon obrabiać nas za naszymi plecami, a ja z Kolmyrem przystąpiliśmy do naszego super-specjalnego, tajnego filmiku (który pewnie wyląduje na Halloween) :3
Po skończeniu zdjęć, Akane wyglądała na wściekłą na mnie, myślałem, że zaprzepaściłem znajomość już w tym jednym momencie.
Potem nocne oglądanie "The Room" przy piwie i Jagerze, śmialiśmy się i rozmawialiśmy dalej.
Podczas drugiego dnia wszyscy byli już praktycznie martwi, i nikomu się nic nie chciało robić
Na konwencie wciąż krążyliśmy pomiędzy bufetem a pegasusem, a DoubleFace załatwił autografy Akiry Yamaoki.
O pożegnaniach nie będę pisać, bo się rozczulę za bardzo nad Wami :<
filmik tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=OGqJRaAbNwc (jeden specjalny napis mi się rozjechał, ale nie będę już poprawiać
)