Zacznę trochę od końca - konkretnych kroków jeszcze nie podejmowaliśmy, z banalnych przyczyn: finanse. Ściągnięcie Douga do Polski wiąże się z opłaceniem mu przelotu w obie strony oraz noclegu. Lekko licząc, byłoby to kilka tysięcy złotych, a taką kwotą nie dysponujemy. Każdy kolejny członek TGWTG to kolejne środki, które należałoby wydać - łatwo zatem policzyć, że na ściągnięcie do nas paru osób ze Stanów nie ma co liczyć. Dodatkowo z Dougiem podróżuje Micheaud w charakterze szefa/wsparcia/zaplecza, więc i tak już na wejściu koszty rosną dwukrotnie.
Zarys wizyty jednak mamy. Najwięcej sensu miałoby sprowadzenie Douga na jakiś konwent poświęcony mandze i anime (największe organizowane są w Warszawie, Wrocławiu, Gdańsku i bodaj Katowicach). Na tego typu imprezach Doug bywa w Stanach, taki też charakter miało wiedeńskie Aninite. I teraz pojawia się kilka "jeśli"...
Mianowicie szanse na ściągnięcie Douga do Polski zaistniałyby, jeśli:
- przynajmniej ze stu fanów zadeklarowałoby chęć pojawienia się na imprezie (i to na poważnie, nie na zasadzie "być może")
- udałoby się dogadać z organizatorami konwentu (załatwiając Dougowi i Micheaudowi wejściówki, stoisko oraz możliwość przeprowadzenia panelu/odbycia konferencji, a także opcję zajęcia jakiejś sali na spotkanie z fanami - wzorem Aninite, na którym taki plan powiódł się niemal bezbłędnie; niemal, bo czasu jednak było na to wszystko za mało)
- udałoby się zebrać środki, pozwalające na ściągnięcie Douga
Zasadniczo wszystko sprowadza się do finansów i popularności Douga w Polsce. Im więcej osób byłoby gotowych przyjechać na konwent, tym większe szanse na przekonanie organizatorów o opłacalności przedsięwzięcia. Bilety z dodatkowych wejściówek byłyby dla nich czystym zyskiem - opłacałoby się im zarówno udostępnić Dougowi stoisko, dać darmowe wejściówki i "poświęcić" salę/sale na określony czas. Nie ma się co jednak czarować, że polscy orgowie (wzorem tych z Austrii) załatwią mu przelot i pobyt. Te kwestie należałoby załatwić w inny sposób i tutaj zaczynają się schody. Znalezienie sponsorów przy obecnej popularności Douga w Polsce jest mało prawdopodobne, a w składki fanów na ten cel osobiście średnio wierzę (pomijając już chęci samych zainteresowanych, musiałoby się zrzucić naprawdę dużo osób, żeby koszt na fana nie wypadł zbyt astronomiczny).
Tuż po Aninite mieliśmy nadzieję, że w ciągu kilkunastu miesięcy uda się coś konkretnego załatwić, ale wstępne rozeznanie (nie mylić z konkretnymi krokami) pozbawiło nas zbyt radosnych złudzeń.