Dzień drugi konwentu za nami! Relacja, sklepana na szybko, za chwilkę - najpierw odpowiedzi na pytania
DoubleFace napisał(a):Czy było widać zróżnicowanie narodów? Czy było dużo europejskich (a może też amerykańskich) fanów Douga?
Fanów Douga było multum i nie przesadzę chyba twierdząc, że spotkanie z TGWTG było największą atrakcją konwentu. Konferencja zaplanowana była na 17:00, a już o 16:20 ustawiła się kolejka oczekujących na owo spotkanie. Zdjęcia będą niżej.
Co do narodowości - spotkaliśmy Francuza, parę z Rumunii, dwóch chłopaków ze Szwajcarii i wybitnie namolnego Belga, ale o nim też za chwilkę. Poza tym przewijało się jeszcze kilka osób mówiących wyłącznie po angielsku, ale nie dopytaliśmy skąd przyjechali.
DoubleFace napisał(a):Macie chyba największy respekt wśród fanów twórczości TGWTG. Albo Amerykanie po prostu tacy są. Wiem to z doświadczenia.
Amerykanie są chyba jednak mimo wszystko nieco mniej "easy going" niż Europejczycy
Z Dougiem żegnamy się uściskiem rąk, natomiast cała reszta rzuca radosne "Let`s be French!" i dwa buziaki w policzek są obowiązkowe (tak, BenZaie buział także BTM-a ;>). No, Welshy co prawda z Francji nie jest, ale do buziaków jest chętny tak samo jak Ben czy Panda
ichabod napisał(a):Btw, no właśnie, ciekaw jestem czy za rok pojawi się większy kawałek ekipy TGWTG (Brad? Linkara? FilmBrain miałby nie tak daleko), może są jakieś plany co do tego?
Zaprzyjaźniona już z nami "orgrzyca" pluła sobie w brodę, że nie zaprosiła FilmBraina, który miał właśnie całkiem blisko. Czy ekipa TGWTG pojawi się za rok? Pewnie tak. Mają wielu fanów, także wśród organizatorów AniNite, poza tym biorąc pod uwagę ile zarobili na samym sprzedawaniu artów, to zwyczajnie taki trzydniowy wypad im się opłaca. W kolejce po autografy i wydruki ustawiło się chyba ze 100 osób (już po konferencji). Ekipa zaczęła rozdawać autografy około 18:30, skończyli o 21:00.
Ok, przechodząc do relacji jako takiej.
Opanowaliśmy (pi razy drzwi) poruszanie się po mieście metrem, więc powrót na konwent zajął nam mniej czasu niż poprzednio. Okazało się, że minęliśmy się z ekipą, która wyruszyła na obiad, zatem do 16:00 rozbijaliśmy się po prostu po konwencie. Potem pojawiła się Maryon i wówczas dowiedzieliśmy się właśnie o owym namolnym Belgu, który męczył Sponny`ego rozmową przez 4 godziny - od 10:00 aż do 14:00, kiedy wszyscy zebrali się na obiad. Noah wykazał się cierpliwością godną podziwu, bo Belg doprowadził do szału nawet Maryon, która dwukrotnie powarkiwała na niego po francusku prosząc, żeby może jednak dał podejść i pogadać innym. Zero reakcji. Generalnie koleś otrzymał już miano "stalkera", bo faktycznie trzymał się wszystkich jak przyklejony i utrudniał bez mała oddychanie.
O 16:20 ruszyliśmy powoli w stronę 4 piętra, na którym odbyć się miała konferencja. Okazało się, że do schodów na 4 piętro stoi... kolejka ;P Zdjęcia będą poniżej
Sama konferencja trwała lekko ponad godzinę i najbardziej aktywny był na niej Spoony, który ewidentnie ożywiał się na scenie - poza nią był naprawdę cichy i sprawiał wrażenie raczej nieśmiałego faceta. Konferencja oczywiście została przez nas zarejestrowana w całości, także po powrocie postaramy się ją dość szybko "subnąć" i udostępnić.
I jeszcze o Spoonym - dostaliśmy zgodę tłumaczenia jego recenzji. Wydawał się mocno zmieszany i przyznał, że nie pamięta momentu, w którym nam odmówił (chyba po prostu było mu teraz trochę głupio wobec reszty ekipy).
Jutro ostatni dzień imprezy. O 9:00 zaczyna się nagrywanie wywiadów, pierwszeństwo mają oczywiście organizatorzy, ale po nich będziemy mieli około 20-30 minut na zarejestrowanie chłopaków odpowiadających na nasze pytania
Dobra, starczy tego gadania, poniżej parę fotek
Rano, z kupą prezentów dla ekipy
Stoisko ekipy, po prawej widać stalkera, który zaczął już męczyć Spoony`ego.
BTM i Doug
Ja i Doug
Kolejka jednostek, czekających na konferencję
Chłopaki podczas konferencji
Puf, na razie tyle, bo umieram z głodu
Kolejna dłuższa relacja pewnie dopiero pojutrze, bo rano musimy się wymeldować z hotelu, a o 22:00 mamy pociąg powrotny. Także za bardzo nie będzie kiedy zajrzeć na sieć.